Mój wyjazd zbliża się już wielkimi krokami – zostały tylko dwa tygodnie. Z tego względu zaczynam coraz bardziej panikować. Nie lubię tak zmieniać otoczenia i wyjeżdżać w nieznane…no ale lepszego wyjścia nie widzę. Żeby to nieznane stało się bardziej znane, przeglądam różne stronki internetowe. Dzisiaj trafiłam na artykuł zatytułowany "Brejkanie, czyli ponglish". W skrócie jest on o Polakach mieszkających na Wyspach Brytyjskich, którzy nie mówią już po polsku. Wszystko byłoby OK, ale…oni nie mówią też po angielsku. Stworzyli sobie własny "język"… pol-ang-slang, czyli ponglish.
A oto kilka zwrotów z "ponglish":
- Now it’s railway for me. (Teraz kolej na mnie).
- Poland is a village killed by desks. (Polska jest wioską zabitą dechami).
- I will animal to you. (Zwierzę wam się).
- You must step on my hand! (Musicie pójść mi na rękę!)
- We must stop to divorce the facts and break down the first icecreams! (Musimy przestać rozwodzić się nad faktami i przełamać pierwsze lody!)
- Without corpse! (Bez zwłoki!)
- I tower you will after-can us… (Wierzę, że mi pomożecie).
- Thank you from the mountain. (Dziękuję z góry).
- Room with you! (Pokój z wami!)
i jeszcze: DON’T MAKE A VILLAGE – nie rób wiochy :)