Chodził za mną, chodził i wreszcie wychodził :-)
Mój pierwszy sernik:
Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i spróbowałam jeszcze ciepły…pychota :-P
Sama siebie czasem zadziwiam.
No to jeszcze jeden kawałek…
Chodził za mną, chodził i wreszcie wychodził :-)
Mój pierwszy sernik:
Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i spróbowałam jeszcze ciepły…pychota :-P
Sama siebie czasem zadziwiam.
No to jeszcze jeden kawałek…
No proszę, chodził, chodził, i wychodził :)
W końcu się udało! Tyle narzekałaś, że coś Ci to pieczenie nie szło, a teraz proszę :)
Ale równowaga w przyrodzie musi być i wczoraj mi gotowanie nie wyszło :-)
Ale takie ryzyko z eksperymentami.