Zebrałam się na dość spóźnioną relację z urlopu. Jakoś tak nie po drodze mi było z blogiem ostatnio.
W tym roku pojechaliśmy w to samo miejsce co 2 lata temu. Chcieliśmy poprostu naładować baterie i nie martwić się gdzie tym razem trafimy. Padło na Zante i hotel Eleon Grand Resort. Poprzedni pobyt tam można znaleźć w poście Grecja, Zante #1 i Zante #2
Przez ten czas hotel zyskał piątą gwiazdkę. Jednak jak na mój gust to na nią nie zasługuje. Wiem, że gwiazdka gwiazdce nie równa i wszystko zależy od kraju, ale mimo wszystko 5 powinno oznaczać maksymalny standard. A może to ja z wiekiem jestem bardziej wymagająca (lub upierdliwa jak kto woli):)
Mieliśmy pokój executive suit, czyli podwyższony standard (innych już nie było:)), ale różnica była tylko w wielkości. A no i łazienka była z widokiem na morze (i teren hotelu); niestety w oknie nie było żadnej zasłonki, czyli jednoznaczne to było z widokiem na biorącego prysznic:) Liczyć to na plus czy minus hotelu?:)
Jak przyjechaliśmy w pokoju czekało na nas wino i owoce od hotelu. Niestety wino było paskudne, także się zmarnowało. Ale liczy się gest.
A od mojego nie-męża czekał na mnie piękny bukiet róż
Widok z naszego balkonu
Tydzień był super. Poopalaliśmy się, poleniuchowaliśmy, zwiedziliśmy kolejny kawałek wyspy, a nawet wypożyczyliśmy sobie motorówkę i pozwiedzaliśmy okoliczne jaskinie.
Największą zmorą był brak leżaków dla wszystkich gości. Dlatego trzeba było wstawać rano i śmignąć je zająć. Nawet bardzo rano, bo przed wschodem:) Ale przynajmniej widok był piękny. Cisza, spokój, zero ludzi (prócz tych walczących o leżaki).
W drodze na plażę, około 6 rano. Tak, to byłam ja:)
Wschód słońca
A tu poranna kawa nad morzem
A ten gościu to lokalna maskotka – Maksiu. Nie wiadomo skąd się tu znalazł, ale chyba polubił hotelowych gości, kelnerów no i jedzenie. Nie wyglądał jakby mu czegoś brakowało. Tutaj akurat popołudniowa drzemka koło mojego leżaka. Ale rano pił ze mną kawę kilka razy:)
A teraz kilka fotek ze zwiedzania wyspy.
Miasto Zakynthos z góry. Zdjęcie robione w dzielnicy Bóchali.
Na jeden dzień wynajęliśmy sobie motorówkę. O coś takiego. Zdjęcie jest zrobione z ulotki. Z wrażenia zapomniałam zrobić naszej motorówce:)
Super było. Można było płynąć na pobliskie wysepki i przybić tam do brzegu. Opalać się na pełnym morzu, czy wskoczyć do wody.
Nie było bitwy, kto prowadzi motorówkę. Od razu sobie zarezerwowałam miejsce na dziobie, gdzie były wygodne materace i słońce:) I najlepszy widok.
Selfie musi być:) a co
A tutaj pływający bar.
A na koniec dwa zdjęcia naszej łazienki z widokiem na morze.
W dzień całkiem fajnie się kąpało, można było przez okno popatrzeć. Jednak wieczorem nie odważyłam się wykąpać przy zapalonym świetle:)
I osobno kibelek – oczywiście też z widoczkiem:)