Urlop skończył się tydzień temu a ja już myślę o następnym:)
Wybyczyłam się, rozleniwiłam, objadłam słodkościami i maminymi obiadami. Mam wrażenie, że wróciło mnie więcej. Do tego 2 tygodnie nie biegałam, jedyny sport to zabawa z psem, która raczej nie spaliła mi tych zjedzonych pączków i kfc:)
Oj ciężko było wrócić do rzeczywistości. Przylecieliśmy w niedziele w nocy, spać i do pracy. A w poniedziałek o 7 rano przeżyłam szok pourlopowy. Dzisiaj już jest zdecydowanie lepiej, może dlatego, że to już piątek. Zaliczyłam już 2 biegi, choć ten pierwszy powinnam napisać “bieg”. Ale już wczoraj biegłam z pracy i jakie było moje zdziwienie, jak przybiegłam jakieś 10min wcześniej niż planowałam:) I to licząc postoje na światłach i przebijanie się przez tłum ludzi.
Teraz jakoś kombinuje jak tu się kopnąć na basen tak raz w tygodniu. Otworzyli basen olimpijski dla wszystkich i planujemy się wybrać. Liczę na to, że jakiś porządny i głęboki będzie:) Choć nie zdziwię się jak dorobili drugą podłogę, żeby grunt był z jednej strony:)
A na koniec wspomnienia z pobytu w Polsce.
Kawkujemy sobie na świeżym powietrzu
Swoją kawę Izi już wypiła:)
Psica lubi kawę i wszystko co słodkie. Tutaj domaga się draży czekoladowych.
Owoce i warzywa też lubi. Chciałam jej zrobić zdjęcie jak prosi o czereśnię. Niestety nie zdążyłam…jak widać czereśnia już jest w pysku:)
Piękny pies !!
Dziękuje!:) Jest śliczna, ale tak niedobra że hoho:) Ale najważniejsze, że mądra…doskonale wie że coś broi:)