Jakoś przeżyłam, i to bez kapelusza, koszulki, a nawet szalika. Chociaż następnym razem (hmm o ile taki będzie) dla własnego bezpieczeństwa szalik powinien być. Co by mnie nie pomylili z przeciwnikiem :-)
A i wygraliśmy :-D Chyba w ostatniej sekundzie udało im się strzelić gola.
Mecz jak mecz, ale organizacja była niezła. Pełno policji.
Kibice przeciwnej drużyny otoczeni murem policji zostali odprowadzeni do stacji; wsadzili ich chyba do osobnego metra i wywieźli.
Nudy – bójki nie było :-P
Ale do metra kolejka była całkiem całkiem.