Chciałam się podzielić odkryciem, nie moim a mojej mamy. Ale wypróbowałam na sobie i nadal żyję :-)
Chodzi o ból gardła… bo w czwartek czułam jakbym kaktusa miała w gardle. W ogóle mnie coś przeziębienie/grypa czy inne cholerstwo dopadło i zaczęło mnie wszystko boleć. Z gardłem poradziłam sobie wyjątkowo szybko… za pomocą płynu do płukania jamy ustnej :-) Trochę piecze jak się płucze gardzioło, ale ja od razu poczułam lekka ulgę, a po jakiś 3 razach już mnie prawie przestało boleć. I dzięki temu nie skorzystałam nawet ze strepsilsa.
No i jak dla mnie smakuje lepiej niż woda z solą. Acha i jeszcze jak się połknie niechcący to też się przeżyje :-)
Gardło jest teraz spoko, jeszcze katar – ale z tym to nawet nie walcze bo i tak sam minie.
Tym sposobem mam przedłużony weekend, bo w piątek postanowiłam nie iść do pracy i przeleżeć w łóżku. No lepiej niż na studiach, bo nawet żadnego zwolnienia nie potrzebuje ;-)