No i w domu jakby szpital. Chłopaki się pochorowali. Najpierw jeden – jak już się prawie wyleczył, to drugi. Przewijają się teraz herbatki z cytryną i miodem, herbatki z wstawką :-) witaminy i inne dragi. Kichają, smarkają i marudzą – jak dzieci.
A ja się cały czas bronię, czyli jak mi się przypomni to wezmę jakieś witaminy i mam nadzieję, że się uchowam :-) .No chyba, że mam wypić herbatę z wstawką, to pierwszy ochotnik ze mnie ;-) .Tak się dobrze po niej śpi :-)
Monthly Archives: October 2007
Kontrakt
Dostałam dzisiaj kontrakt. Tylko muszę podpisać i odesłać. Czyli już nie mogą ze mnie zrezygnować, bo sami też już podpisali :-)
Udało się…nareszcie :)
Mam pracę…mam pracę…jupppiiii…jupppiiii…
Tak się cieszę, że mogłabym tańczyć na ulicy :-)
Zaproponowali mi pełny etat, przyznając że musieli mnie najpierw sprawdzić. Nieważne.
W dodatku zapłacili za ten projekt, co już zrobiłam.
Od środy zaczynam, więc jeszcze kilka dni będę odsypiać na zapas. Bo jak dla mnie wstawanie nawet na 9:00 do pracy do koszmar :-) Ale nareszcie mam normalną pracę, będę robić to co (chwilowo) lubię :-) ,w dodatku godziny pracy od 9:00 do 17:30, wolne weekendy, wszystkie święta i bank holiday. Motywacja do pracy jest niezła ;-)
Tylko ta moja radość zaczyna się powoli przeradzać w niepokój.
Nowe środowisko, nowi ludzie, nowe obowiązki, zadania itp – wszystko co nowe zawsze mnie przeraża. Nie lubię być nowa :-)
Teraz to dopiero zacznę się stresować.
Uff
Pół dnia spędzone w kuchni. Na szczęście ze smacznym rezultatem :-) To do mnie nie podobne, tym bardziej jestem z siebie dumna :-)
Zachciało mi się gołąbków, a że niestety do mamy daleko musiałam sobie radzić sama. Dzięki przepisowi i telefonicznej konferencji zachcianka została spełniona. I pierwszy raz w życiu zrobiłam gołąbki. I były dobre :-) . W sumie większych trudności nie było, oprócz trochę małej kapusty (ale większej nie znalazłam a nie chciało mi się jeździć po całym Londynie) i ryżu, który dziwnym trafem tak urósł, że zajął cały garnek. Ciut więcej i by mi garnka zabrakło :-)
No i stwierdziłam, że jak już mi się tyle ryżu zrobiło, to zrobię więcej gołąbków. I tak wyszło dokładnie 37 :-) Siedzą już w zamrażarce, razem z kotletami które zrobiłam z reszty mięsa. No po prostu cud jakiś czy co? Tyle czasu w kuchni spędziłam i to z własnej woli :-)
Dzwonili dzisiaj do mnie z tej firmy, co im projekt robiłam. Projekt sprawdzili i jest wszystko ok. Jutro się ze mną umówili na spotkanie. A ja w duchu mam nadzieję, że zaproponują mi już pracę stałą ;-)
Trzymajcie kciuki!!!
A tak chciałam
zagłosować…
Zarejestrowałam się jak tylko dowiedziałam się, że już można (przez internet). Mogłam sobie wybrać nawet miejsce, więc wybrałam ambasadę. Poszłam tam dzisiaj i się załamałam. Takiej kolejki to jeszcze nie widziałam. Stwierdziłam że przyjdę później. Ale dojrzeliśmy kolegę, który był już blisko wejścia i się po cichu wcisnęłam. Niestety nic to nie dało, bo Pani w ambasadzie poinformowała mnie, że tutaj tylko głosują ludzie z nazwiskami na “A-K”. Ja muszę iść do konsulatu.
Haaaaalooooo… przecież dostałam potwierdzenie, że mam się stawić właśnie do ambasady. No cóż…widocznie nie przewidzieli takiej liczby ludzi i zmienili zasady :-( Dobrze że nie stałam w tej kolejce, bo bym się nieźle wkurzyła.
Poszłam do konsulatu, a tam nie lepiej. Jakoś nie chciało mi się marnować takiej pogody na bezczynne stanie w kolejce. Kolega stał 3 godz. Masakra!!!
Byliśmy w parku i wróciliśmy po kilku godzinach, ale było znacznie gorzej.
Dla tych co nie byli i nie widzieli, to kolejka była taka (czerwona linia):
I mimo że naprawdę chciałam zagłosować, to się przeraziłam i wróciłam do domu. Jakby co to następnym razem przyjdę o godzinie 6:00 ;-)
A tutaj jeszcze fotki. Nie widać na nich wszystkiego, ale może uda mi się niedługo wrzucić panoramę.
Powiew dyskryminacji?!
Notka trochę zmodyfikowana. Co niektórzy zapewne zdążyli już przeczytać jej pierwotną wersję, ale tamte informację już są nieaktualne :-)
Im dłużej jestem w Anglii, tym częściej zaczynam dostrzegać dyskryminację rasową, a zwłaszcza jeśli chodzi o kasę. Anglik przeważnie (zależy zapewne od firmy i szefostwa) zarabia więcej na tym samym stanowisku co np. Polak (czy inny imigrant), co nie oznacza, że ma on większe umiejętności. Ok, rozumiem jeśli pracodawca ma do wyboru: Anglik-Imigrant o mniej więcej wyrównanym poziomie umiejętności czy doświadczenia – przyjmie Anglika. Sama przecież bym wybrała Polaka :-)
Ale jeśli taka mieszanka pracuje w jednej firmie, to jakoś szybciej awansuje, czy dostanie podwyżkę Anglik. Znam pewną firmę, gdzie Polka jest managerem. I o dziwo…Anglików traktuje lepiej niż Polaków. Anglika boli brzuszek – spokojnie może iść do domu – pana Iksińskiego ściągniemy z dnia wolnego. Ale jak p.Iksiński umiera z bólu, to oferuje mu tabletkę :-) Hmmm…ale w tym wypadku to raczej jest wykorzystywanie rodaków, aby awansować. W końcu rzadko który Polak się poskarży, a wszystko chodzi jak w zegarku :-) Tylko jakoś ten awans nie nadchodzi, a biedaczka pracuje 24/7. Czyżby Angole znaleźli sobie jelenia??? :-)
A teraz część zmodyfikowana…
Jak pisałam wcześniej byłam na dwóch rozmowach o prace. Oddzwonili z firmy X, na której bardziej mi zależało. Umówiłam się na spotkanie, bo mieli ze mną coś przedyskutować. Ja tu myślałam, że pogadamy o warunkach pracy, a tu…
powiedzieli, że jeszcze nie skończyli przeprowadzać rozmów ze wszystkimi kandydatami i na razie mogą mi zaproponować zrobienie kilku projektów zdalnie; to będzie dla mnie niby okazja do zaprezentowania swoich umiejętności a oni akurat skończą proces rekrutacyjny. Jak się sprawdzę to zaproponują mi full time.
Hmmm… jak dla mnie to trochę dziwne, bo albo się kogoś przyjmuje albo nie. I wtedy jest zazwyczaj okres próbny. W dodatku test napisałam na 100% :D .
No i pomyślałam sobie, że nie wierzą w moje umiejętności (przez to że jestem kobietą), a na teście albo ściągałam :-) albo miałam farta. A że zrozumiałam, że tylko mnie kopnął taki zaszczyt, no to co… od razu pomyślałam o dyskryminacji :-)
Tylko że z nieoficjalnego źródła dowiedziałam się, że szefostwo postanowiło w taki sposób sprawdzić wszystkich kandydatów. No cóż musiałam źle zrozumieć, albo zmienili zdanie :-)
Tak czy siak nic to nie zmienia bo na tej pracy i tak mi zależy :-) ; wczoraj odesłałam pierwszy projekt. Czekam na ciąg dalszy.
Na pamiątkę:)
Krótki wpis, żeby zaznaczyć że jest godz. 02:30 (Londyn), a ja dopiero skończyłam robić projekt. Będę miała pamiątkę, jaka kiedyś pracowita byłam :-)
Wszelkie wyjaśnienia w następnej notce – jak już odeśpię te godziny spędzone przed kompem.