Leniuchuje.
Tzn. leniuchuje po przyjściu z pracy. I przy okazji ćwiczę swoja cierpliwość, bo mieszkanie w dwoma facetami (czyt. dzieciakami) czasem często bywa męczące. Zwłaszcza jak im się nudzi. Albo ćwiczą na sobie różne sztuki walki, albo walczą słownie (szantaż, złośliwości i te inne wyzwiska). No i tym sposobem dochodzi do cichych dni (co też nie jest dobrym rozwiązaniem, bo panuje napięta atmosfera). Jednym słowem jak stare, niezbyt dobre małżeństwo. A ja czasem się czuje jak piąte koło u wozu :-)
A tak poza tym to u mnie ok.
W pracy dzisiaj szybko zleciało. Dostałam nowy projekt do zrobienia, za który wezmę sie w środę. Bo jutro mam woooooolne!!! No może nie całkiem takie wolne, bo mam spotkanie o National Insurance Number. Mam nadzieję, że długo mi tam nie zejdzie, bo nie znoszę tracić dnia na jakąś biurokrację.
W związku z postanowieniami noworocznymi (które wyjątkowo w tym roku zrobiłam, uważając jednak żeby nie były za bardzo rygorystyczne) postanowiłam zapisać się na kurs angielskiego. Ambitnie zamierzam chodzić, ale nie częściej niż dwa razy w tygodniu. Możecie mi polecić jakieś szkoły w Londynie? Wiem, że jest ich mnóstwo, ale nie wiem co wybrać, żeby nie zmarnować ani kasy ani czasu.
Moja siostra chodzila do ELT w Clapham Common i byla bardzo zadowolona, bo nauczyciele naprawde sie przykladali i widac bylo, ze im sie chce uczyc.
Mieszkanie z dwoma facetami… hmmm ja mieszkam z jednym i czasem mam dosyć :)
Proponuje jednego sie pozbyć i kropka. Ogłoś przetarg czy coś w tym rodzaju, niech się postarają, hi hi.