Grecji nie pozwiedzałam. Ale to było do przewidzenia bo jechałam z zamiarem zobaczenia się z ciocią i kuzynem. I tak było lepiej niż przewidywałam, bo obawiałam się, że będziemy się tam nudzić. Ciocia mieszka na, że tak powiem, zadupiu :-) Tym bardziej mnie dziwi, że ich interes w postaci restauracji dobrze prosperuje. No ale w pobliżu są jakieś podobno sławne w Grecji jaskinie i ludzie wpadaja do nich przy okazji. W każdym razie tych okazji jest sporo:) Do tego dochodzą imprezy okolicznościowe. W sumie mogą tam obsłużyć około 1000 osób. Dla mnie nie do pomyślenia jak można jednocześnie przyjać tyle osób. Może kiedyś załapie się na jakieś wesele…podobno mają przepyszne torty :D
No ale dość tej reklamy:)
Co do kuzyna to mieszka w Salonikach. Myślałam że zwiedzimy miasto, ale nie zabawiliśmy tam prawie w ogóle. Co może i dobrze, bo mamy okazje pojechać tam jeszcze raz…w tym roku :-)
Ogólnie pisząc, to musiałam odpocząć po tym weekendzie. Kuzyn prowadzi bardzo rozrywkowe i nocne życie. I nie było wyjścia…trzeba było mu towarzyszyć:)
Jak dla mnie, Grecja to prawie idealny kraj… Jakieś 2 godz jazdy samochodem nad morze, około 40 min i jestem w górach. W dodatku jest często słońce. Jedno duże ale to ich dziwny język. Gdyby nie to, to już bym się pakowała :-)
Gdzieś nad morzem
Obiadek nad morzem…mniam mniam:-)
Wioska gdzie mieszka moja ciocia
Restauracja MENOIKIO
Restauracja MENOIKIO
Restauracja MENOIKIO – jedna z sal
Widok z tarasu restauracji
Wypad w góry
Nieznajomy spotkany na drodze:)
Grecki totolotek
Kochany i przemiły piesek cioci:)
I na koniec najnowsza zabawka kuzyna:)